Rytualne zażywanie
najróżniejszych substancji halucynogennych było szeroko praktykowane na
ziemiach Mezoameryki, przede wszystkim w celu kontaktu ze światem
nadprzyrodzonym. W Meksyku do dziś spotykamy wiele roślin
wykazujących właściwości psychoaktywne. W czasach prekolumbijskich były one
uważane za „rośliny boskie”. Bernardino de Sahagún, w Księdze XI swojej Historia de las cosas de Nueva España
(dziele znanym też jako Kodeks
Florentyński) nie tylko wymienia najważniejsze z tych roślin, ale opisuje
również efekty ich działania. Najbardziej znane było pnącze Rivea corymbosa, którego ziarna zwano ololiuhqui w języku nahuatl. Zdaniem
zakonnika zawarte w roślinie substancje wprowadzały osoby w stan letargu i
apatii, wywoływały wizje, upajały i doprowadzały do szaleństwa. Takie samo
określenie odnosiło się prawdopodobnie także do innej rośliny powojowatej – Ipomea violacea, zawierającej również
alkaloidy o działaniu psychoaktywnym.
Ololiuhqui (Kodeks Florentyński) |
Podobne skutki, upojenie i szaleństwo,
a także nadmierną pobudliwość i halucynacje, wywoływała roślina tlápatl, znana u nas jako Bieluń
dziędzierzawa (Datura stramonium),
której wszystkie części są silnie toksyczne i mogą doprowadzić do śmierci.
Tlápatl (Kodeks Florentyński) |
Na ziemiach Majów rośliną, która
wykazuje własności psychotropowe i była wykorzystywana podczas rytuałów jest
lilia wodna (Nymphaea ampla), której
kwiaty i owoce zawierają substancje halucynogenne.
Lilie wodne na jeziorze Izabal (Gwatemala) |
Już w okresie preklasycznym
mieszkańcy prekolumbijskiego Meksyku znali własności grzybów z rodziny pierścieniakowatych
(Psilocybe mexicana), zwanych teonanácatl w języku nahuatl.
Grzyby halucynogenne Psilocybe mexicana (fot. Wikipedia) |
Sahagún
podaje, że zażycie owych grzybów raniło gardła, wywoływało wizje, niekiedy
wręcz przerażające bądź ataki śmiechu. Wprowadzało w stan ekstazy, dając
wrażenie uwolnienia duszy od ciała.
Teonanácatl (Kodeks Florentyński) |
Grzyby halucynogenne znane też były na ziemiach Majów. Na terenie Kaminaljuyu
(Gwatemala) znaleziono kamienne rzeźby przedstawiające grzyby. Towarzyszyły im
niewielkie żarna, co świadczy o tym, że grzyby najprawdopodobniej ścierano na
żarnach i spożywano w postaci sproszkowanej.
Kamienne rzeźby przedstawiające grzyby halucynogenne
(Muzeum Popol Vuh w mieście Gwatemala)
Jedną z najsilniejszych
substancji halucynogennych uzyskiwano z peyote,
rośliny kaktusowej, znanej u nas jako jazgrza Williamsa (Lophophera willamsii) i zawierającej meskalinę.
Peyote (fot. Wikipedia) |
Peyote było szczególnie popularne wśród mieszkańców północnego i
zachodniego Meksyku, gdzie nadal jest stosowane przez Huicholi podczas ich praktyk religijnych. Peyote wywołuje halucynacje, intensywne zmiany nastroju i stany
ekstazy.
Naczynie ceramiczne ozdobione peyote (Narodowe Muzeum Antropologii w mieście Meksyk) |
Jest również bardzo
prawdopodobne, że Majowie stosowali toksyczną wydzielinę, produkowaną przez
gruczoły ropuchy Bufo marinus.
Wydzielina ta wywołuje silne halucynacje, nadmierne ślinienie się, drgawki,
arytmię serca, wzrost ciśnienia, konwulsje i może prowadzić nawet do śmierci.
Kamienna rzeźba przedstawiająca ropuchę Bufo marinus (Muzeum Popol Vuh w mieście Gwatemala) |
Za środek o działaniu psychoaktywnym
uważany był również tytoń (Nicotiana
rustica), choć dotyczyło to jedynie zażywania go w dużych dawkach, co mogło
– jak podaje Sahagún – wywołać dezorientację, intensywne halucynacje i
majaczenie. W mniejszych ilościach tytoń stosowany był jednak także dla
przyjemności. Przedstawiciele azteckiej elity palili tytoń podczas spotkań.
Sproszkowany tytoń zawijano w liście kukurydzy lub w trzcinę, tworząc rurkę.
Hiszpanie, którzy dotarli na wyspę Cozumel w 1518 roku również wspominają, że
Majowie poczęstowali ich dziwnymi rurkami, które podczas palenia wytwarzały
delikatny aromat. W świecie Majów tytoń miał magiczne moce i był lubiany przez
bogów, a zatem składano go bogom w darze. Zwinięty w rurkę tytoń,
przypominający nasze cygaro, był jednym z atrybutów tak zwanego boga L,
związanego ze światem podziemnym.
Wizerunek boga L palącego tytoń (Świątynia Krzyża, Palenque, Meksyk) |
W Kodeksie Madryckim natomiast znajdujemy również wizerunki innych
majańskich bogów: deszczu, kukurydzy i śmierci, a nawet najwyższego boga Itzamnaaj, z zapalonymi cygarami w
ustach.
Wizerunki majańskich bogów palących tytoń (Kodeks Madrycki)
Sproszkowany tytoń mieszano też z
odrobiną wapna i przeżuwano powoli, podobnie jak liście koki na ziemiach
Ameryki Południowej. Dodawało to siły, uśmierzało ewentualne bóle, gasiło
pragnienie. Mieszankę taką noszono zazwyczaj w niewielkich tykwach, choć
przedstawiciele majańskiej elity mieli do tego celu specjalne naczynia
ceramiczne w formie spłaszczonych buteleczek, z których sproszkowany tytoń
wydobywano przy użyciu cienkich szpatułek.
Naczynia ceramiczne Majów, służące do przechowywania sproszkowanego tytoniu,
zmieszanego prawdopodobnie z odrobiną wapna
(Narodowe Muzeum Antropologii w mieście Meksyk,
El Gran Museo del Mundo Maya w Meridzie)
Chociaż wszelkie substancje o
własnościach psychoaktywnych związane
były z rytuałami, wizjami i kontaktem z bóstwami, to w znacznie mniejszych
dawkach stosowano je również w lecznictwie. Najlepszym tego przykładem jest
właśnie tytoń, który służył jako środek leczniczy na astmę, dreszcze, gorączkę,
choroby oczu i skóry, infekcje, bóle zębów i głowy oraz przy ukąszeniach przez
insekty, a nawet węże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz